Końcówka sezonu 1988/1989. Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek przyszło nam się udać na derbowy pojedynek do Bytomia z Szombierkami, które tak jak my, były zagrożone degradacją do II ligi. Mecz do pewnego czasu układał się dla nas dobrze, bo po pierwszej połowie prowadziliśmy 2:1. Jednak zmasowane ataki Szombierek doprowadziły do wyniku 2:2, a w kolejnych minutach Jarosław Matusiak wybronił nam parę strzałów. Pociągiem do Bytomia udało się 130 kibiców GKS-u. Po meczu, żeby nie spotkać się z fanami Polonii Bytom, policja kieruje nas pociągiem przez Gliwice.
Osiem tysięcy kibiców pojawiło się w Jastrzębiu na spotkaniu zgodowym z GKS-em Katowice. Zaprzyjaźnionych z naszymi fanów z Katowic przyjechało pociągiem około tysiąca. Katowice prowadziły 1:0, a mecz był nudny. Dopiero w 85. minucie Marek Powiecko strzelił gola wyrównującego. Mecz kończy się remisem, co prawdopodobnie pozbawia szans na mistrzostwo GKS Katowice, a nam daje nadzieję na utrzymanie.
Na ostatni wyjazd w I lidze udajemy się do Łodzi na mecz z ŁKS-em. Na ten wypad jastrzębscy fani udali się dwoma autokarami oraz w 30 osób pociągiem. Grupa kolejowa musiała bardzo uważać w Katowicach na dworcu, bo w tej kolejce fani Ruchu w tym samym czasie udawali się do Wrocławia na mecz ze Śląskiem. Ich ekipa liczyła aż 2000 osób. Choć pociągi do Łodzi i Wrocławia stały na sąsiednich peronach, ruszyliśmy do Łodzi bez większych strat, nie licząc małych ucieczek nielicznych kibiców GKS-u przed niebieską szarańczą. Na samym stadionie doszło do małego spięcia z kibicami ŁKS-u. Później były prowadzone rozmowy o sztamie, lecz żadna ze stron nie chciała pozdrowić drugiej i temat upadł. W podróż powrotną kibice kolejowi udali się wraz z ekipą autobusową. Z kolei piłkarze potrafili się zmobilizować i po golu Ryśka Krausa prowadzili 1:0. W drugiej połowie łodzianie zdobyli gola i mecz skończył się sprawiedliwym podziałem punktów.
W środowej, ostatniej kolejce, podejmujemy przy Kasztanowej Jagiellonię Białystok. Z Podlasia do Jastrzębia wybrało się koleją 30 kibiców. Na stacji Jastrzębie-Górne przywitał ich komitet powitalny GKS-u. Z pociągu wysiadło dwóch fanów Jagi i zostali przez naszych troszkę poobijani, a że zrobiło nam się ich żal, zabraliśmy ich na piwo. Główna ekipa Jagi dotarła pod stadion GKS-u, gdzie zaczaiła się na nich inna grupa fanów GKS-u, jednak tym razem białostoczanie rozgonili intruzów. Sam mecz był nudny i skończył się bezbramkowym remisem. PZPN trochę poczarował i okazało się, że mamy szansę utrzymać się w barażach, a los przydzielił nam bydgoskiego Zawiszę, choć każdy wolałby grać z Motorem Lublin.
Tydzień po meczu z Jagiellonią zagraliśmy pierwsze spotkanie z Zawiszą Bydgoszcz u siebie. W Jastrzębiu pojawiło się sporo kibiców z Bydgoszczy, bo ponad 300. Przyjechali autobusami. Już w okolicach KWK Moszczenica doszło do pierwszych starć (choć była zgoda), bo jastrzębscy fani utrzymywali dobre kontakty z Polonią Bydgoszcz i sztama dobiegła końca. W kolejnych „wydarzeniach” na stadionie kibice Zawiszy przeważnie byli lepsi. Na samym meczu pojawiło się 5000 kibiców. Padł wynik 0:0 i wiadomo było, że w rewanżu będzie bardzo ciężko. Spotkanie rewanżowe w Bydgoszczy to prawdziwe święto dla kibiców Zawiszy. Na stadionie pojawiło się 25 000 fanów spragnionych powrotu Zawiszy do I ligi (było to spotkanie z największą liczbą kibiców na trybunach podczas meczów GKS-u Jastrzębie). Jastrzębscy piłkarze nie mieli za dużo do powiedzenia i po golach Podolskiego i Durdy stadion oszalał z radości. Nasi myśleli o czym innym. Kuśmierski i Łuczak o Francji, a inni gdzie by się tu załapać do pierwszoligowego klubu. Kibice tradycyjnie udali się na mecz w dwóch grupach. Jedna, autokarowa, w 65 osób, a druga, pociągowa, w 13 osób. Ekipa pociągowa jechała razem z kibicami Górnika Pszów, którzy mieli wtedy zgodę z Zawiszą i wysiedli w Inowrocławiu, by dostać się na stadion trochę później. Ekipa autobusowa zostawiła flagi na PKP i przed meczem mieli problemy z ich odebraniem, bo zgubili paragon. Na meczu byli razem w 78 osób incognito, bez wychylania się. O kolejnym, drugoligowym już sezonie, w kolejnym numerze.
Dość niespodziewany awans GKS do II ligi wywołał niemałą euforię w Jastrzębiu. Kibice zacierali ręce z radości, a działacze wraz ze sztabem szkoleniowym szukali sposobów na wzmocnienie drużyny. Sprowadzono kilku obiecujących zawodników: Ryszarda Dudę ze Stali Rzeszów, Kazimierza Kędziora i Martyna Fojcika z ROW Rybnik oraz Jana Kajzerka z GKS Wodzisław. Zespół przygotowywał się na obozie w Strumieniu.
Inauguracja II ligi w Jastrzębiu miała miejsce 12 sierpnia 1973 r. - wypadła jednak przeciętnie. Drużyny GKS i Sparty Zabrze zaprezentowały mało widowiskowy futbol. Wprawdzie jastrzębianie już w 12 minucie zdobyli bramkę, ale jeszcze przed przerwą goście wyrównali. W drugiej odsłonie wynik nie uległ zmianie. 8 tysięcy widzów (rekord!) mogło poczuć rozczarowanie. W początkowej fazie rundy jesiennej GKS grał znacznie lepiej niż mówiły o tym rezultaty. Pechowa porażka w Bielsku czy remisy ze Stalą Rzeszów i Stalą Stalowa Wola u siebie wcale nie musiały zakończyć się stratą punktów, gdyby nie brak przysłowiowego szczęścia. W efekcie GKS okupował dolną część tabeli. Na pierwsze zwycięstwo górników przyszło czekać aż do 6 kolejki, kiedy jastrzębianie przed własną publicznością pewnie pokonali wicelidera z Kluczborka 2:0. Wśród gospodarzy znów najlepiej zagrał duet Potrawa i Duda. Wydawało się, że piłkarze GKS odzyskali dawny wigor. Niestety w następnych meczach górnicy najczęściej remisowali lub przegrywali. Swoje drugie zwycięstwo odnieśli dopiero w 12 kolejce, kiedy sprawili niespodziankę i ponownie pokonali wicelidera, tym razem z Tychów, 2:0. Do końca rundy jastrzębianie więcej zwycięstw nie odnieśli. Co więcej, w wyjazdowym meczu z GKS Katowice doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy jastrzębianie zdobyli dwie bramki, ale… przegrali 0-2! Była to wina dwóch piłkarzy Jastrzębia, którzy trafili do własnej bramki. Na szczęście mecz w Katowicach oglądało zaledwie 300 widzów…
Jak widać jesienią GKS Jastrzębie uzyskał tylko 2 zwycięstwa i aż 8 remisów oraz 5 porażek. To dawało 12 punktów w 15 meczach i zaledwie 12 lokatę w tabeli. Stosunek bramek wynosił 10:13, co oznaczało, że dysponujemy bardzo dobrą defensywą i fatalnym napadem. Prasa sportowa nie miała jednak złego zdania o drużynie z Jastrzębia. Chwaliła ją m.in. za dyscyplinę taktyczną i bojowość. Wydawało się więc, że na lepsze rezultaty trzeba po prostu cierpliwie poczekać. Chyba tego samego zdania byli działacze GKS, którzy w okresie zimowym nie przeprowadzili żadnych wzmocnień wierząc, że zespół jest w stanie utrzymać się na przedsionku ekstraklasy.
Runda rewanżowa rozpoczęła się jednak od falstartu. Piłkarze GKS ulegli Sparcie w Zabrzu 3:0. Nikt nie przypuszczał jeszcze, że to dopiero początek niechlubnej serii 10 meczów bez zwycięstwa. Jastrzębianie wywalczyli wówczas tylko 3 remisy, pozostałe mecze przegrywając. To oczywiście strąciło GKS na dół tabeli. Ta nieszczęsna seria została przerwana dopiero w połowie maja, gdy Jastrzębie po dramatycznym meczu pokonało u siebie AKS Niwka 3:2. Szanse na utrzymanie w II lidze były już wówczas iluzoryczne. Na podopiecznych trenera Marcelego Strzykalskiego czekały jeszcze spotkania z Tychami, Katowicami i Piastem Gliwice. Pewnie zmierzające do ekstraklasy Tychy oczywiście nie dały szans jastrzębianom wygrywając 3:1. Ale z pozostałymi rywalami górnicy z Jastrzębia powalczyli. Najpierw zremisowali u siebie z Katowicami 1:1, a następnie zwyciężyli w Gliwicach 2:0. Były to jednak mecze o honor, bo sprawa spadku GKS wyjaśniła się wcześniej. Na zakończenie sezonu Jastrzębie przegrało u siebie ze Starem Starachowice i ostatecznie zajęło przedostatnie miejsce w tabeli.
Dorobek GKS Jastrzębie w II-ligowym debiucie okazał się mizerny. Zaledwie 4 zwycięstwa i 12 remisów oraz 14 porażek – to było stanowczo za mało, by utrzymać się na szczeblu krajowym. Była to surowa lekcja zarówno dla piłkarzy, jak i działaczy. Nie ostudziło to jednak sportowych aspiracji w mieście, które wciąż rosło jak na drożdżach.
Trzon zespołu GKS walczącego w II lidze stanowili: Rajnard Koterba i Kazimierz Kędzior (bramkarze), Ewald Adamiec, Czesław Bugdoł, Maksymilian Czenczek, Oskar Gawron, Alfred Potrawa, Ryszard Duda, Martyn Fojcik, Krystian Maniurka, Edward Kokoszka, Jan Kłosek, Władysław Gładyś, Jan Kajzerek, Teodor Twardowski oraz najlepszy strzelec – Zbigniew Kopiec (5 bramek).
Najlepszy piłkarz, przeciwko któremu grałeś?
Carlitos
Najlepszy piłkarz, z którym grałeś?
Arkadiusz Milik
Piłkarski idol?
Thiery Henry
Ulubiony zagraniczny klub?
Arsenal Londyn
Najlepszy trener?
Jurgen Klopp
Najlepszy mecz w Twoim wykonaniu?
Jest cały czas przede mną. A tak serio, to żaden konkretny nie zapadł mi w pamięci. Zawsze doszukuję się najdrobniejszych błędów, przez co nawet jak zagram dobry mecz, to szczegółowo go analizuję i dochodzę do wniosku, że to nie było najlepsze spotkanie w moim wykonaniu.
Najgorszy mecz w Twoim wykonaniu?
Pierwsza połowa w meczu ze Stomilem Olsztyn, gdy jeszcze grałem w Górniku Zabrze. Miałem bardzo duży udział przy straconych bramkach.
Przesąd przed meczem?
Zawsze przed wejściem na murawę przeżegnam się.
Największy dowcipniś w GKS-ie?
Daniel Liszka i Kamil Adamek
Najlepszy obecnie piłkarz Fortuna 1 Ligi?
Farid Ali
Kto z GKS-u zrobi największą karierę?
Hobby?
Czytanie i inwestowanie
Ulubiona potrawa?
Pierogi
Ulubiona muzyka/wykonawca?
Ed Sheeran
Ulubiona książka?
Nie mam ulubionej, większość tych, które czytam, podobają mi się. Są to książki głównie o inwestowaniu, równowadze psychicznej i emocjonalnej.
Ulubiony film?
Never Back Down
Ekstraklasa czy Premiership w tv?
Premiership i Fortuna 1 Liga
Twoja największa zaleta?
Pracowitość
Twoja największa wada?
Też pracowitość, ponieważ przez to zaczynam robić wiele rzeczy, zaniedbując inne.
Jak zajmujesz sobie czas podczas dni, kiedy przez siły wyższe nie trenujesz z drużyną?
Rano trening, później chwila dla rodziny, po południu kolejny trening.
W jakim klubie widzisz siebie za 5 lat?
Arsenal Londyn
Wymarzona liga, w której chciałbyś zagrać?
Liga angielska
Plan na „po karierze”?
Jeszcze nie wiem, czy coś związanego z piłką. Dużo rozmyślam co chciałbym robić i jeszcze nie poznałem siebie na tyle, żeby wiedzieć, w czym oprócz piłki czułbym się najlepiej.
Które miejsce zajmie GKS w tym sezonie?
Czwarte
Kto awansuje do Ekstraklasy?
Podbeskidzie Bielsko-Biała, Stal Mielec, GKS Jastrzębie
W 20. kolejce sezonu 1988/1989 podejmujemy przy Kasztanowej drużynę Pogoni Szczecin. Fanów portowej jedenastki w Jastrzębiu-Zdroju pojawiło się ok. 20 z flagą. Naszemu zespołowi udało się wygrać trzy spotkania pod rząd: z Wisłą Kraków, Stalą Mielec oraz właśnie z Pogonią 3:2. Po pierwszej połowie było 0:0, ale po przerwie jastrzębscy piłkarze wzięli się do roboty i po golach Kuśmierskiego, Biczaka i Krausa prowadzili 3:0. Była szansa na dodatkowy punkt (wtedy za zwycięstwo różnicą minimum trzech goli zamiast dwóch punktów przyznawano trzy, a drużynie przegranej odejmowano jeden - przyp. red.). Drużyna z dalekiego Szczecina jednak się nie poddała i strzeliła dwa gole. Później dalej naciskała, lecz nasi piłkarze dowieźli korzystny wynik do końca. W pięciu wiosennych kolejkach GKS zdobył siedem punktów i liczył się w walce o utrzymanie. Kolejny mecz to wyjazdowe derby z chorzowskim Ruchem i wiadomo było, że o punkty będzie bardzo trudno. Po pierwszej połowie GKS przegrywał 1:0 po golu „Gucia” Warzychy. Po przerwie dołożył on jeszcze dwa gole, kompletując hat-tricka. Po bramce strzelili także Szuster i Nowak, i nasi chłopcy musieli pogodzić się z porażką 5:0 oraz odjęciem jednego punktu. Fani GKS-u udali się na ten wyjazd pociągiem w ok. 400 osób. W Mikołowie Ruch próbuje obrzucić pociąg kamieniami. Jastrzębscy fani wybiegają z pociągu, ratując się ucieczką. Na stadionie dotarło do nas jeszcze ok. 10 kibiców GKS-u Katowice, a sam mecz oglądało ok. 18 000 osób. Był to jeden z meczów z największą ilością kibiców z udziałem GKS-u Jastrzębie w całej jego historii. Kibice obu drużyn oflagowali dość dobrze swoje sektory i prowadzili kapitalny doping.
Po kompromitacji z Ruchem nikogo nie trzeba było przekonywać, że złość będzie trzeba rozładować na następnym rywalu, czyli Widzewie Łódź. GKS pokonał łodzian 1:0 po golu Bogdana Kuśmierskiego w samej końcówce meczu. Za drużyną z włókienniczego miasta podążyło 30 fanów. W tej grupie było paru kibiców Karpat Krosno z dwiema flagami. W następnej kolejce, rozgrywanej w środowe popołudnie, GKS udał się w podróż do Zabrza. Górnik Zabrze wraz z GKS-em Katowice i Ruchem Chorzów walczył o mistrzostwo Polski. W 18. sekundzie Józef Ryłko nieprzepisowo zatrzymał zawodnika Górnika i został podyktowany rzut karny, którego na gola zamienił Cyroń. Nasi piłkarze starali się doprowadzić do remisu i mieli parę okazji, ale bez efektów bramkowych. W drugiej połowie ponownie Cyroń zdobywa gola i przegrywamy 2:0. Jastrzębscy szalikowcy udali się do Zabrza z przesiadką w Katowicach. Było nas ok. 100. Kolejny domowy mecz to pojedynek z Olimpią Poznań. Trzeba było go wygrać, by liczyć się w walce o utrzymanie. Niestety lepsze wrażenie sprawili goście i wygrali 2:1, choć nasi bardzo się starali. Kibiców z Lasku Golęcińskiego na południu Polski nie stwierdzono.
Sześć dni później, w sobotę o godzinie 11:00, GKS grał na wyjeździe we Wrocławiu ze Śląskiem i była to najwyższa porażka naszego zespołu obok meczu z Ruchem (0:5) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibiców jastrzębskiej drużyny pofatygowało się do Wrocławia tylko 20. Gdy kupowali bilety, GKS strzelił gola w 2. minucie (Kuśmierski). Jednak kiedy dotarli na swój sektor w 7. minucie, było już 2:1 dla Śląska. Piłkarze z Wrocławia dołożyli jeszcze cztery gole. Wynik 6:1 mówi sam za siebie. Trzy bramki zdobył reprezentant Polski, Ryszard Tarasiewicz, obecny trener tyskiego GKS-u. Smutni kibice GKS-u Jastrzębie wracali pociągiem do domu. W środku tygodnia GKS zagrał z Górnikiem Wałbrzych, który tak jak my, bronił się przed spadkiem z ekstraklasy. Jastrzębianie po golach Krausa i Łuczaka wygrali 2:0. Drużynę z Wałbrzycha dopingowało ok. 20 kibiców. O końcówce sezonu i barażach o pozostanie w pierwszej lidze w następnym numerze.
Strajkowicz
Po sezonie 1971/72 uwieńczonym awansem, zespół GKS Jastrzębie znalazł się w grupie I trzeciego szczebla rozgrywek, nazywanego klasą międzywojewódzką. Po raz pierwszy w swojej krótkiej historii, górniczy klub miał grać z drużynami spoza Górnego Śląska. Na jastrzębian czekały m.in. drużyny z Zielonej Góry, Nysy, Brzegu czy Oławy. Niemniej interesująco zapowiadały się także starcia z rywalami zza miedzy: GKS-em Wodzisław i Górnikiem Radlin. W sezonie 1972/73 drużynę z Jastrzębia miał prowadzić trener Witold Wilczek.
Przed rozpoczęciem sezonu jastrzębianie udali się na obóz przygotowawczy do NRD. Tam rozegrali kilka sparingów odnosząc zwycięstwa z Neubrandenburg i Stroelitz. Debiut w III lidze, i to przed własną publicznością, nie wypadł jednak najlepiej. W derbach ROW jastrzębianie przegrali z Górnikiem Radlin 1:3. Na pierwsze zwycięstwo GKS-u przyszło czekać do 3 kolejki, kiedy górnicy pokonali HKS Małapanew Ozimek 3:1. W następnych spotkaniach okazało się, że o kolejne zwycięstwa, a nawet i remisy, nie będzie tak łatwo. Kibice bardzo liczyli na wygraną w meczu z GKS-em Wodzisław, jednak derbowe spotkanie zakończyło się podziałem punktów. W połowie rundy drużyna z Jastrzębia sytuowała się w dolnej części tabeli, choć styl gry był lepszy od wyników. W następnych meczach zwyżkująca forma przyniosła jednak lepsze rezultaty. Jedyną wpadką był remis 1:1 z ostatnim MZKS Nysa. Goście zdobyli swojego pierwszego gola w sezonie, a był to mecz 12 kolejki!
Na półmetku rozgrywek GKS uplasował się w środku tabeli z przewagą 3 punktów nad strefą spadkową. „Zajmowana dziewiąta pozycja w tabeli nie jest zła – przyznał w „Nowinach” kierownik sekcji Stanisław Koczor – ale przy większej koncentracji zawodników mogliśmy się uplasować o kilka miejsc wyżej. Straciliśmy 7 punktów u siebie. To stanowczo za wiele. Kilka nieudanych występów miała nasza defensywa”. Jednocześnie zaznaczył, że „jako beniaminek zamierzamy właściwie w tej edycji rozgrywek zaaklimatyzować się na stałe wśród zespołów klasy międzywojewódzkiej”.
Zimą zespół trenował w hali widowiskowo-sportowej, a następnie udał się na obóz do Zakopanego. Rozegrał też kilka sparingów, w których pokonał m.in. Post Neubrandenburg, GKS Tychy i MZKS Niedobczyce. Sprawy szkoleniowe przejął Gerard Lizurek.
Okres przygotowawczy został dobrze przepracowany i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w pierwszym meczu rundy wiosennej jastrzębianie pokonali na wyjeździe Górnik Radlin 1:0 psując gospodarzom obchody półwiecza klubu. W następnych meczach GKS radził sobie równie dobrze, uzyskując domowe zwycięstwa i wyjazdowe remisy. Szczególnie dużym zainteresowaniem kibiców cieszył się mecz w Wodzisławiu, gdzie po interesującym spotkaniu oba GKS-y podzieliły się punktami. Po tym meczu Jastrzębie zajmowało już 6 lokatę w tabeli. Na tym jednak piłkarze GKS-u nie poprzestawali. Grając ofensywny futbol, zdobywali dużo bramek i kompletowali kolejne zwycięstwa (m.in. 6:0 z Grunwaldem Halemba i 5:0 z MZKS Nysa), które na finiszu rozgrywek wywindowały górniczy zespół na 3 miejsce w tabeli.
W tym momencie PZPN postanowił przeprowadzić reorganizację rozgrywek. Okazało się wówczas, że nowa formuła daje jastrzębianom… awans do II ligi! Przypomnijmy, że był to drugi awans z rzędu! Dla działaczy i kibiców była to fenomenalna informacja. Zespół czekała rywalizacja na szczeblu krajowym i to z uznanymi markami.
Warto przywołać nazwiska bohaterów, którzy ten historyczny awans wywalczyli: Jerzy Poremba, Rajnard Koterba, Herbert Trąbka (bramkarze), Ewald Adamiec, Czesław Bugdoł, Oskar Gawron, Piotr Lajda, Alfred Potrawa, Edward Szynol, Jerzy Wojtek, Andrzej Gluza, Jan Kłosek, Edward Kokoszka, Krystian Maniurka, Jerzy Oleś, Edward Paszek, Władysław Gładyś, Helmut Grajner, Zbigniew Kopiec, Bronisław Majcherek, Teodor Twardowski. Najwięcej bramek zdobyli: Twardowski – 10, Gładyś – 8 i Majcherek – 6.